Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Gra o Polonię

piątek, 26 czerwca 2009 r.

Ratusz opatruje trupa przy Konwiktorskiej, zamiast go ożywić - mówią z goryczą fani Czarnych Koszul. Ich żal można zrozumieć. Stadion, na którym gra jeden z czołowych zespołów ekstraklasy, nie spełnia standardów nie tylko europejskiej, ale i polskiej ligi. A władze miasta wciąż obiecują, że obiekt przejdzie wielką metamorfozę. Jak znajdą się środki - pisze Piotr Olechno.

Sytuacja stołecznego klubu jest dziś podbramkowa. Polski Związek Piłki Nożnej przyznał mu warunkową licencję na rozgrywki ważną do końca lipca. Żeby piłkarze Czarnych Koszul mogli grać na swoim obiekcie w ekstraklasie i pierwszych rundach Ligi Europejskiej, muszą tam się znaleźć: dodatkowa trybuna dla gości na 325 miejsc i elektroniczny system monitoringu kibiców.

Ratusz obiecuje, że przy odrobinie szczęścia trybuna będzie gotowa do 8 sierpnia, kiedy to zaplanowano pierwszy mecz Polonii przy ul. Konwiktorskiej. Natomiast system identyfikacji kibiców zostanie zamontowany nie wcześniej niż przed końcem roku. To oznacza, że co najmniej do rundy wiosennej piłkarze, a wraz nimi kibice Czarnych Koszul, będą zmuszeni się tułać po obcych stadionach. Władze klubu już dziś zapowiadają, że Polonia przyjmie rywali z Europy najprawdopodobniej. w Kielcach, na murawie zaprzyjaźnionej Korony.

- To wina zaniedbań ratusza. O potrzebie zamontowania systemu na stadionie urzędnicy wiedzą co najmniej od stycznia - nie kryje złości Piotr Ciszewski, rzecznik Polonii.

Wymagania europejskie

Jednak nawet wtedy, gdy ratusz zamontuje nową trybunę i system monitoringu kibiców w obiekcie, to wcale nie wystarczy, żeby rozgrywać tam mecze III rundy Ligi Europejskiej i wyższe. Bowiem zgodnie z wymogami UEFA na stadionie trzeba m.in. powiększyć szatnie dla zawodników i zamontować kolejną trybunę dla VIP-ów i dziennikarzy. Potrzebne są też nowe rozwiązania logistyczne.

- Stadion powinien również pomieścić minimum 15 tys. kibiców. To już jest europejski standard - dopowiada Jacek Kamiński, szef Fundacji "Polonia 2011", która zabiega o modernizację obiektu i zajmuje się rozwojem klubu.

Tymczasem stołeczny ratusz przypomina, że na kolejne inwestycje, które trzeba tu przeprowadzić, w budżecie miasta po prostu nie ma pieniędzy. Przynajmniej na razie.

A kibice są rozgoryczeni i wściekli. Winią władze miasta, że zaniedbały obiekty przy Konwiktorskiej. A przecież miało być tak pięknie.

Gruntowną modernizację budynków obiecała już ponad dwa lata temu podczas swojej kampanii wyborczej Hanna Gronkiewicz-Waltz. Potem ratusz obietnicę podtrzymywał.

Zaplanowano, że stadion zostanie całkowicie odnowiony, a na nim znajdzie się wspomnianych 15 tys. miejsc dla kibiców. Obok miały powstać nowe: pływalnia, hala sportowa, a także zaplecze treningowe i techniczne. Modernizacja miała być zakończona w 2010 r. Narysowano nawet dwa projekty inwestycji.

Dwie koncepcje

Pierwszy projekt zamówił Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który w imieniu miasta zarządza obiektami sportowymi przy Konwiktorskiej. Koncepcja zaproponowana przez pracownię Płaskowicki & Partnerzy jest futurystyczna. Zakłada, że wokół stadionu powstaną cztery nowoczesne budynki: obiekt wielofunkcyjny, hala sportowa, hotel i kilkunastopiętrowy wieżowiec.

W pierwszym obiekcie zlokalizowanym przy ul. Konwiktorskiej, połączonym z istniejącym budynkiem klubowym, mają się znaleźć natryski, szatnie, sklep kibica Czarnych Koszul i kawiarnie. Zaplanowano tam równie pomieszczenia biurowe, zaplecze techniczne oraz przychodnię sportową wraz z zespołem spa.

Jednak budynek o powykręcanej bryle nie wszystkim się spodobał. Krytycy podkreślali, że nie pasuje do otoczenia.

- Zdecydowaliśmy się na tak bardzo dynamiczną formę, która z założenia nie będzie w sposób bierny uzupełniać istniejącej zabudowy - w ten sposób swego czasu odpierał krytyki Piotr Płaskowicki, autor projektu.

Jego zdaniem budynek należy oceniać w kontekście całego planu zagospodarowania, w którym przewidziano inne nowoczesne obiekty dominujące w przestrzeni: wielofunkcyjną halę sportowo-rekreacyjną na narożniku ulic Konwiktorskiej i Bonifraterskiej oraz wysokościowiec o przeznaczeniu biurowym u zbiegu ulic Bonifraterskiej i Międzyparkowej.

Ratusz miał do projektu inne zastrzeżenia: urzędnikom nie spodobał się pomysł budowy wieżowca, bo niekorzystnie wpłynąłby na panoramę Starego Miasta. Natomiast cały projekt nie zyskał uznania Fundacji "Polonia 2011".

- Obiekty powinny nawiązywać wyglądem do budynku klubowego, ponieważ jest on wizytówką klubu. Te, które zaproponowały władze miasta, można postawić dosłownie wszędzie - tak komentował Jacek Kamiński. I fundacja zamówiła alternatywny projekt.

W odróżnieniu od futurystycznego, powykręcanego projektu WOSiR-u, fundacja stawia na proste bryły z białymi cokołami. Przy samej ul. Konwiktorskiej przewiduje tylko jeden budynek, hotel lub biurowiec, najwyżej 30-metrowy. W koncepcji zaprojektowanej przez pracownię AiB znalazły się również pensjonat dla sportowców i hala koszykarska z dwupoziomowymi trybunami na blisko 6 tys. miejsc.

Ponadto w tym projekcie przewidziano miejsce na coś w rodzaju muzeum stołecznego folkloru, które planuje zorganizować warszawski bard Staszek Wielanek (chce tam przekazać swoje zbiory), ze sceną i restauracją.

Ratusz twierdzi, że żadnego z projektów nie odrzuca. - Na pewno będziemy modernizować obiekty Polonii - zapewnia Wiesław Wilczyński, szef miejskiego biura sportu. - Ale na razie nie mamy na to pieniędzy ani inwestora, który pomógłby nam sfinansować inwestycję w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego - dodaje szybko.

Nie ma kasy na odnowę

Koszt kompleksowej modernizacji obiektów Polonii to ok. 250 mln zł. Poloniści przypominają, że pomimo kryzysu ratusz wysupłał blisko pół miliarda złotych na modernizację stadionu Legii. - A oba kluby są w czołówce ekstraklasy i oba są wizytówką Warszawy. Gdzie tu sprawiedliwość?! - wykrzykują rozżaleni na kolejnych manifestacjach w obronie stadionu fani Czarnych Koszul. I pokazują ratuszowi żółte kartki oraz transparenty typu: "HGW - grabarz Polonii".

Ratusz przyznaje, że na różne prace remontowe na obiektach przy ul. Konwiktorskiej w ciągu ostatnich sześciu lat wydał zaledwie ok. 37 mln zł. W grudniu ubiegłego roku udało się ukończyć pierwszy etap za ok. 24 mln zł, powstała część zaplecza stadionu i dach nad trybunami. Kibice liczyli, że prace będą kontynuowane. Inwestycja utknęła jednak w martwym punkcie.

Kilka miesięcy temu Fundacja "Polonia 2011" wysłała list do ratusza, w którym zaapelowała o kontynuację prac modernizacyjnych na Polonii. Podpisało się pod nim kilkadziesiąt osób, wśród nich znani aktorzy: Jan Englert, Stefan Friedmann, Bogdan Łazuka, jak również Stanisław Gebethner, wnuk jednego z założycieli Polonii Tadeusza Gebethnera, Stanisław Wielanek z Kapeli Warszawskiej, a także były prezes PZPN Michał Listkiewicz.

- Bo szkoda Polonii. Tej tradycji i historii i klimatu - inteligenckiej atmosfery. Szkoda, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz okazała się prezydentem tylko tych warszawiaków z Legii - mówi z goryczą Stefan Friedmann.

Prezes nie lubi Wosir-u

Kiepska infrastruktura to niejedyny problem klubu. Na domiar złego właściciel Polonii, a zarazem dzierżawca stadionu przy Konwiktorskiej, Józef Wojciechowski (prezes firmy deweloperskiej J.W. Construction) jest skonfliktowany z WOSiR-em. Zanim doszło do podpisania trzyletniej umowy dzierżawy obiektu, obie strony przez klika tygodni spierały się o wysokość czynszu. Wojciechowski niezadowolony z polityki miasta wobec klubu, zagroził nawet, że sprzeda licencję Polonii na rozgrywki w ekstraklasie Górnikowi Zabrze...

Teraz wspólnie z Jarosławem Popiołkiem, prezesem koszykarskiego klubu Polonia 2011, przymierza się do stworzenia spółki Wielka Polonia, której jednym z celów ma być przejęcie w zarządzanie obiektu przy ul. Konwiktorskiej. Mają ją tworzyć cztery organizacje: klub piłkarski (ma mieć większość udziałów), koszykarski, Fundacja "Polonia 2011" oraz Stowarzyszenie Kibiców Czarnych Koszul "Wielka Polonia". Jej prezesem nawet zgodził się zostać Michał Listkiewicz, były szef PZPN i oddany kibic Polonii.

Kawał historii

Miłośnicy Polonii się nie poddają. Wierzą, że ich marzenie o Wielkiej Polonii jednak się ziści. Wciąż apelują do miasta o ratunek dla stadionu. Całkiem słusznie uderzają przy tym w tony sentymentalne. Przypominają, że Polonia istnieje od blisko stu lat (powstała w 1911 roku) i jest najstarszym klubem piłkarskim w stolicy: jest również pierwszym wicemistrzem kraju w dziejach polskiego futbolu, oraz pierwszym mistrzem Polski po II wojnie światowej.

Złośliwi przypominają natomiast, że przez 41 lat Polonia była poza pierwszą ligą. Do ekstraklasy wróciła dopiero w sezonie 1992-93, gdy prezesem klubu był Jerzy Piekarzewski. - Poświęciłem Polonii całe swoje życie. To moje dziecko - mówi dziś Piekarzewski, będąc honorowym prezesem Czarnych Koszul i wciąż walcząc o rozwój klubu.

Tacy kibice to skarb

Od 1923 r. klub mieści się przy ul. Konwiktorskiej 6. Obiekty klubu zostały zniszczone podczas wojny. Od początku lat 90. z niewielkimi przerwami Polonia zmaga się z kiepską sytuacją finansową i narzeka na zły stan swojej bazy sportowej. Nigdy za to nie mogła się skarżyć na brak wiernych kibiców.

- Choć jestem krakusem, pokochałem ten klub. Między innymi za jego kameralność, inteligencką atmosferę - wyznaje dziś Stefan Friedmann.

Podobnie uważa reżyser filmowy Janusz Zaorski. - Gdy gdzieś na świecie mówiłem, że jestem warszawiakiem, to często padały pytania o Polonię, bo Polonia to prawdziwie warszawski klub - wspominał kiedyś ze wzruszeniem.

Wielkim fanem klubu był też legendarny trener reprezentacji Polski Kazimierz Górski, kiedyś piłkarz Polonii. - W Legii grałem osiem lat, potem zostałem jej trenerem, ale związki z klubem wojskowym nie miały tak bliskiego charakteru jak te łączące mnie z Polonią. I dlatego w sercu zostałem polonistą - powiedział w jednym z wywiadów.

Takich oddanych i wiernych kibiców stołecznego klubu są w Warszawie tysiące. Wciąż marzą o Wielkiej Polonii. I choć czują, że ratusz ich boleśnie zawiódł, liczą na to, że pani prezydent jednak sobie o nich przypomni. I się zrehabilituje.

Piotr Olechno  -  POLSKA

 

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.